Zespół kameralny

Wreszcie moja droga zawodowa w Norwegii zaczyna nabierać kolorów. Co prawda nie mam jeszcze żadnej stałej pracy, ani nawet dorywczej, jednak krok po kroku, od czegoś trzeba zacząć. Zaczęłam od grania za darmo z orkiestrą Stavanger Musikkorps av 1919 trzech koncertów, z czego trzeci miał miejsce podczas ogólnokrajowego konkursu w Trondheim. Mimo, że nie zarobiłam, liczy się dla mnie też fakt, że nie straciłam na tym – kilka razy byłam razem z harfą zawożona lub odwożona do/ze Stavanger, zwrócono nam pieniądze za bilet na samolot do Trondheim i z powrotem, a także miałam opłacony nocleg w hotelu w Trondheim wraz z podstawowym wyżywieniem.

Tak jak przypuszczałam, poznałam kilka osób z tej orkiestry (mam nadzieję poznać ich jeszcze więcej, bo póki co, nasza współpraca się nie zakończyła). Miałam nadzieję, że dzięki tym „kontaktom” z branży, pojawią się kolejne propozycje zawodowe. Nie będę pisać o obietnicach, które jeszcze nie są potwierdzone. Zacznę od tego, co już się dzieje.

Podczas prób z „Nittens” (tak mówią o swojej orkiestrze jej członkowie – nitten to dziewiętnaście) zapoznałam się z flecistką Johanne, studiującą na wydziale muzycznym w Stavanger, i zaproponowałam jej granie w duecie ze mną. Była zachwycona, zaczęła od razu planować ambitny program z towarzyszeniem koleżanki z uniwersytetu, altowiolistki. Jednak podczas pobytu w Trondheim nie poruszyła tego tematu. Ja też na razie się nie dopominam, bo w międzyczasie pojawiła się inna koncepcja.

Jako, że w hotelu mieszkałam z inną flecistką, Rosjanką Sofyą, w naszych rozmowach też pojawił się temat wspólnego grania. Moja współlokatorka od razu miała bardziej praktyczne podejście. Wspomniała o konkretnych możliwościach koncertowania, o miejscach, które zna, o osobach, do których napisze maile. I przede wszystkim widać było, że naprawdę jej zależy na graniu ze mną, oraz na płatnych występach, co jest równie ważne dla mnie jak i dla niej.

Wczoraj napisała do mnie już z konkretną propozycją naszego pierwszego koncertu, który został zaplanowany na 4 maja. Od razu umówiłam się z nią na spotkanie, bo uważam, że jak najszybciej trzeba wybrać repertuar. Przyjechała do mnie dzisiejszego popołudnia, przejrzałyśmy wszystkie moje nuty, które posiadam, z repertuarem na harfę i flet (a także inne instrumenty solowe, zaaranżowane na flet), przegrałyśmy część utworów i wybrałyśmy zestaw na najbliższą przyszłość.

Na pierwszym koncercie, z okazji konfirmacji w kościele w Orre, niedaleko Kleppe, postanowiłyśmy zagrać Arlezjankę oraz Intermezzo Bizeta, a także Humoreskę Dworzaka. Możliwe, że zmniejszymy repertuar do wymaganych dwóch utworów (lekkich i wesołych), okaże się w późniejszym terminie. Arlezjankę i Humoreskę muszę porządnie poćwiczyć, bo nie grałam ich od kilku lat, Intermezzo na szczęście mam „w palcach”. Oprócz tych trzech utworów na pierwszy koncert, wybrałyśmy dziesięć innych utworów. Postanowiłyśmy też, że przygotujemy sobie Koncert Mozarta na flet i harfę. Na początek może we fragmentach, tak bez towarzyszenia orkiestry, docelowo zaś chcemy kiedyś zagrać razem ten utwór, bo żadna z nas jeszcze go nie wykonywała koncertowo.

Bardzo się cieszę, bo mimo, że sporo roboty teraz przede mną, to jest to wreszcie coś, do czego dążyłam. Mam z kim grać, mam motywację do ćwiczenia, mam perspektywy zarobkowania. Poza tym bardzo polubiłam Sofyę, która jest przesympatyczna, i cieszę się, że ma ona pomysły i wizję dla naszego duetu. Wreszcie nie tylko na mojej głowie będą sprawy organizacyjne (tak jak to było w większości przypadków w moim poprzednim zespole).

5 komentarzy

  1. Miłka
    9 kwi 2014

    No to trzymam kciuki i powodzenia, żeby się wszystko układało w dobrym kierunku 🙂 🙂 Cieszę się bardzo!!

  2. azb
    10 kwi 2014

    cudownie, bardzo się cieszę i życzę wielu sukcesów

  3. Agata B.
    10 kwi 2014

    najważniejsze, że tryskasz chęcią robienia czegoś. To na pewno da efekty 🙂

  4. Agata
    10 kwi 2014

    Wspaniale, gratuluję i powodzenia! A w jakim języku się porozumiewacie? Ćwiczysz dzięki tym kontaktom norweski?

  5. W większości przypadków rozmawiam po angielsku. Jednak gdy chcę powiedzieć coś w miarę łatwego, to mówię po norwesku. Mam nadzieję, że z biegiem czasu proporcje będą się zmieniać na korzyść norweskiego 🙂

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *