Ślub
Wreszcie nadszedł ten dzień, tak długo wyczekiwany przeze mnie i przez Maćka – 28 grudnia 2013 roku. Całą rodzinką przybyliśmy do Poręby Wielkiej poprzedniego dnia, by już od rana zacząć przygotowania. Musiałam wstać skoro świt, a nawet wcześniej, bo jeszcze było ciemno. Na ósmą rano poszłam razem z teściową do fryzjera. Po powrocie był czas na zrobienie makijażu, czym pierwszorzędnie zajęła się Asia. Następnie Miłka pomogła mi się przebrać w ślubną sukienkę. Do Urzędu Stanu Cywilnego pojechaliśmy razem z rodzicami Maćka. Sala nie była zbyt wielka, ale mimo, że nie wszyscy mieli miejsca siedzące, to bez problemu się zmieścili.
Moment składania przysięgi małżeńskiej był dla mnie bardzo wzruszający. Z przejęcia ogromnie mocno biło mi serce, ale starałam się zadbać o to, by mówić na tyle głośno i wyraźnie, bym była słyszana przez wszystkich gości. Razem z moim świeżo poślubionym mężem nałożyliśmy sobie nawzajem obrączki, potem zaś złożyliśmy podpisy na dokumencie aktu małżeństwa. Po nas zrobili to nasi świadkowie – Asia oraz Tomek. Aby nie zajmować miejsca następnym Nowożeńcom, pojechaliśmy od razu do Poręby, do domu weselnego Lejla. Przed drzwiami przywitały nas nasze mamy chlebem i solą. Dostaliśmy też po kieliszku – Maciek szybko wypił swoją wodę, ja niestety trafiłam na wódkę. Śmieszne było, jak przez dłuższą chwilę nie chciał mi uwierzyć, że nie mam w kieliszku wody tak jak on. Na szczęście w końcu dał się przekonać i pomógł mi z opróżnieniem zawartości kieliszka.
W środku wszyscy goście, rodzina i znajomi złożyli nam życzenia. Po obiedzie nadszedł czas na nasz pierwszy taniec. Co dziwne, nie tylko Maciek był zestresowany, mi też udzieliło się to napięcie. W końcu nie mieliśmy możliwości przećwiczenia choreografii ponad tydzień przed weselem. Choreografię ułożyłam w Norwegii w połowie listopada, więc mieliśmy niecały miesiąc przed moim wyjazdem do Polski na naukę. Tańczyliśmy bachatę do bachatowej wersji „Diamonds” Rihanny.
Podczas wesela zdarzyło się kilka stresujących sytuacji (zaginięcie na kilka godzin Kacpra płaszcza, który na szczęście w końcu się odnalazł) oraz niedociągnięć obsługi wesela (co zrozumiałe, jako, że organizowaliśmy tam przyjęcie jako pierwsi). Najważniejsze jednak, że i goście i my bawiliśmy się bardzo dobrze. Kacper zagrał na trąbce specjalnie dla nas „Just the two of us”, oraz z dedykacją dla Ewy „We’re in this love together„.
Fotograf zrobił nam zdjęcia z wszystkimi gośćmi, grupowe i pojedyncze, mieliśmy też kilka ujęć pozowanych. Wczoraj doszły do nas do Norwegii dwie płytki zdjęć, dołączę wybrane z nich przy najbliższej okazji. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć zrobionych przez różne osoby z rodziny i przez Asię.
Minął już ponad miesiąc, jak jesteśmy z Maćkiem małżeństwem. Nie byliśmy cały czas razem, gdyż już w sylwestra musiał polecieć do Norwegii, a ja dołączyłam do niego dopiero w połowie stycznia. Jednak szczerze i z radością przyznaję, że cudownie mi być żoną mojego Męża 🙂
Najnowsze komentarze