Babysang
Od początku lutego Kubuś razem ze mną uczęszczał na trzymiesięczny kurs umuzykalniający dla niemowląt. Organizatorem było Frelsesarmeen (Armia Zbawienia) w Bryne. Zajęcia prowadzone były raz w tygodniu przez Pamelę z Chile, asystowała jej starsza pani – Reidunn. Żadna z nich raczej nie ma wykształcenia muzycznego, zajęcia też nie są na takim poziomie jak te oparte na zasadach teorii Edwina E. Gordona, których uczestnikiem byłam nieraz w Lublinie.
Jednak ważne dla mnie było to, że Kubuś osłuchuje się z muzyką, z norweskimi piosenkami. Kolejnym atutem był kontakt z rówieśnikami, oraz dla mnie – regularne wyjście z domu i spotkanie się z innymi mamami. Na kursie panowała bardzo sympatyczna atmosfera, po 45-minutowych zajęciach serwowane było drugie śniadanie, był wtedy czas na swobodne rozmowy (okazja do trenowania języka norweskiego) oraz podkarmienie maluszków.
Mniej więcej w połowie kursu, pod wpływem sugestii prowadzących, zdecydowałam, że zagram na harfie podczas uroczystego rozdania dyplomów, które miało się odbyć 10 maja z okazji zakończenia cyklu zajęć. Postanowiłam zagrać w duecie z Sofyą. Była to okazja do przygotowania nowego repertuaru – na flet i harfę haczykową. Na początek wybrałyśmy i wyćwiczyłyśmy cztery utwory, dwa z nich zagrałyśmy podczas Diploma Party: Intermezzo z Carmen Bizeta oraz O Mio Babbino Caro Pucciniego.
Po koncercie wyszukałyśmy kilka kolejnych utworów na ten sam skład, póki co jednak jeszcze nie zgrywałyśmy się na wspólnych próbach. Na razie korzystamy z wakacji, nie mamy żadnych zaplanowanych koncertów.
A co do babysang – na jesieni ruszają kolejne zajęcia, na które wybieramy się z Kubusiem, i mamy nadzieję spotkać tam znajome dzieci z mamusiami 🙂
Najnowsze komentarze